Nie lubimy rozmawiać o pieniądzach. Uważamy tą sferę za pewien temat tabu i zwyczajów, pytanie o zarobki uznajemy za spore naruszenie naszej prywatności. Szczególnie niechętnie rozmawiamy o pieniądzach z dziećmi, bo zwyczajnie staramy się je chronić przed problemami, a z tym kojarzy nam się zarządzanie domowymi finansami. Trudno o większy błąd, bo czego Jaś się nie nauczy… Znacie to powiedzenie?
Pięciolatek. Duże i małe
Tak, w tym wieku jeszcze niekoniecznie znana jest umiejętność liczenia, ale dziecko bardzo dobrze odróżni duże od małego. Warto zabierać dziecko do sklepu, bo to wielkie pole do eksperymentów, choć będzie to zapewne dłuższa niż zwykle wyprawa. Tylko w sklepie dziecko pozna wartość pieniądza, dowie się, jak robić zakupy, zrozumie, że za każdą włożoną do koszyka rzecz trzeba zapłacić, a jeśli jeszcze pozwolimy mu coś kupić samodzielnie, będzie wiedziało, co może kupić za jednego pieniążka.
Zanim zabierzemy dziecko do prawdziwego sklepu, pobawmy się z nim w zakupy. Według naukowców takie zabawy bardzo dobrze wpływają na rozwój dziecka i podejmowane przez niego decyzję w przyszłości – wyniki badań można sprawdzić w artykule na www.naukowe.pl. W przyjaznej i zabawnej atmosferze maluch szybciej opanuje pewne czynności. W tym wieku najważniejsza jest pamięć mechaniczna, a ta wspomagana jest przez dużą liczbę powtórzeń określonej czynności. To także wiek, w którym możemy zacząć wprowadzać określone umiejętności, związane choćby z oszczędzaniem. Tylko nie dawajmy dziecku przysłowiowej świnki skarbonki, a przezroczysty słoik, bo dzięki temu dziecko będzie widziało, że pieniążków przybywa. Wyznaczmy cel oszczędzania: prosty i osiągalny w niedługim czasie, bo dziecko szybko się zniechęci. W tym wieku czas płynie nieco inaczej i miesiąc to kolosalnie odległy odcinek czasu. Oszczędzanie nie ma się kojarzyć z przykrym i uciążliwym obowiązkiem, a radością z szybko osiąganego celu.
Dziesięć lat. Jestem samodzielny (no prawie)
To już wiek, w którym dziecko świetnie liczy i co więcej ma poczucie pewnej dojrzałości. Warto je utwierdzić w tym przekonaniu i zacząć przekazywać drobne kieszonkowe. Jeszcze zbyt wcześnie, by pieniądze dawać co miesiąc: to nadal za długi czas, ale tygodniówka, która pokryje koszty zakupów słodyczy i drobiazgów, będzie idealnym rozwiązaniem. W tym przypadku ważna jest skrupulatność: dziecko musi wiedzieć, na co dostaje pieniądze, ale też, jak często je otrzymuje. Wprowadzajmy zasady i konsekwentnie się ich trzymajmy. Nie zapominajmy o wspólnym spędzaniu czasu i nauce makroekonomii na wesoło. Na rynku znajdziemy wiele gier, których tematyka poświęcona jest pieniądzom. Gra, w której zdobywamy majątek, oszczędzamy czy inwestujemy to doskonała lekcja gospodarowania i inwestowania, która w zabawny sposób wprowadza młodego człowieka w realia życia.
Piętnastolatek. U progu dorosłości
Nastolatek powinien już wiedzieć, że rodzice nie tylko pracują, by opłacać koszty jego przyjemności, ale też co miesiąc ponoszą określone koszty stałe. To, dlatego starajmy się wdrażać nastolatka wżycie domowe, opracowywać i omawiać wraz z nim wspólne cele i dążenia, a przede wszystkim zaufajmy mu, że potrafi sam zarządzać swoim budżetem. Nie zapominajmy, że technologia jest chlebem powszednim dla naszych dzieci i załóżmy nastolatkowi konto w banku, wpłacając na nie niewielką, ale regularnie wpływająca kwotę. To da mu poczucie samodzielności i sprawczości. Podobnie jak pierwsza praca i zdobywanie dochodów. Ułatwmy dziecku wykonywanie drobnych zleceń w sklepach, u sąsiadów i namawiajmy je do sprzedaży niepotrzebnych rzeczy czy organizowania garażowych wyprzedaży.